Prof. Dariusz Jagielski: Mobilizacja jest na najwyższym poziomie [ROZMOWA]
Michał Ciepielski: Od samego początku był pan zaangażowany w utworzenie na PWr Wydziału Medycznego, ale jaka była pana pierwsza reakcja, gdy pojawiła się informacja o tym projekcie?
Prof. Dariusz Jagielski: Pomyślałem od razu, że to fantastyczny pomysł. Choć nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że Politechnika będzie pierwszą w Polsce uczelnią techniczną, która taki wydział otworzy. Jest mi trochę łatwiej spojrzeć na postępującą technicyzację medycyny ze względu na specjalizację. Jestem kardiologiem-elektrofizjologiem. W swojej pracy korzystam z bardzo różnorodnego sprzętu, dzięki któremu medycyna stała się znacznie bardziej precyzyjna. W ciągu ostatnich 30 lat doszło do kilku dużych przełomów związanych z rozwojem technologii medycznych i to wszystko działo się na moich oczach, dlatego było dla mnie oczywiste, że uczelnia techniczna otwiera się na medycynę.
Od samego początku zakładał Pan, że kształcenie na Wydziale Medycznym PWr będzie bardzo mocno powiązane z technologiami medycznymi?
W moim odczuciu bez nowoczesnych technologii współczesnej medycyny nie było, nie ma i nie będzie. Oczywiście na początku nie wiedziałem, jaki będzie ostateczny profil wydziału, bo wszystko ewoluowało w trakcie rozmów prowadzonych przez władze uczelni z wrocławskim środowiskiem medycznym. Było jednak oczywiste, że obie strony są zainteresowane współpracą i dość szybko doszło do ustalenia wspólnego stanowiska. Nie jest jednak tak, że skupiamy się tylko na nowoczesnych technologiach, choć utworzenie wydziału na pewno ułatwi ich rozwój. Trzeba też pamiętać, że na świecie jest wiele uczelni technicznych, które rozwijają u siebie medycynę i przy realizacji tego projektu w pewien sposób się na tym wzorowaliśmy. W miarę upływu czasu coraz więcej osób przekonywało się do tego pomysłu.
Ale chyba nie wszyscy dali się przekonać, bo reakcje na wieść, że Politechnika otwiera Wydział Medyczny, były skrajne. Część środowiska medycznego przyklasnęła tej idei, ale pojawiły się też sceptyczne opinie. Spodziewał się Pan tak dużej krytyki?
Na początku nie poświęcałem temu uwagi, bo uważałem, że dla medycyny to naturalny kierunek rozwoju. Natomiast rzeczywiście, gdy zaczęliśmy przygotowywać dokumenty, a wydział wszedł w etap organizacji, to liczba negatywnych komentarzy trochę mnie zaskoczyła. To naturalne, że gdy pojawia się nowy pomysł, to zawsze znajdzie się grupa ludzi, która będzie go kontestowała. Jednak liczba takich reakcji była większa, niż mógłbym przypuszczać.
Czy wobec tego były problem z powołaniem kadry, która miała prowadzić zajęcia ze studentami?
Z perspektywy czasu uważam, że nie było takiego problemu. Na samym początku niektórzy zastanawiali się, czy Politechnice nie zabraknie determinacji w realizacji tego projektu, czy rzeczywiście uda nam się przygotować odpowiednią dokumentację i pokonać mniejsze lub większe przeszkody. Energia władz uczelni i dynamika prowadzenia prac sprawiły jednak, że te obawy szybko zniknęły i gdy wniosek o utworzenie kierunku lekarskiego wysyłaliśmy do Ministerstwa Edukacji i Nauki to, mówiąc językiem żeglarskim, wszyscy byli już na pokładzie.
A jak przebiegały negocjacje ze szpitalami i jednostkami, które miały stanowić zaplecze kliniczne wydziału?
Tu wszystko potoczyło się jeszcze szybciej. Ustne porozumienie mieliśmy zawarte już w połowie 2022 r., a przypieczętowaliśmy je podpisaniem umowy w grudniu ub.r. To było korzystne dla obu stron, bo uczelnia zyskała pewność, że ma olbrzymią bazę kliniczną i nie istniało praktycznie żadne zagrożenie, że od tej strony projekt się nie uda, a szpitale stanęły przed świetną perspektywą dołączenia do środowiska akademickiego. Myślę, że już wtedy wszyscy zobaczyli, jak ciekawa rysuje się przyszłość, jeśli chodzi o współpracę pomiędzy tymi dwoma światami.
Oficjalnie wydział działa już niemal dwa miesiące, 18 października odbyła się inauguracja roku akademickiego na Wydziale Medycznym PWr. Czy wszystko funkcjonuje bez zarzutu?
Tak i nie ma żadnego zagrożenia dla realizacji naszych planów. Idziemy pewnym krokiem, choć oczywiście w przypadku utworzenia nowego wydziału, pojawia się mnóstwo kwestii organizacyjnych, które trzeba rozwiązywać w relatywnie krótkim czasie. Chodzi np. o utworzenie całej struktury administracyjnej, rady wydziału, rady dyscypliny czy stworzenie komisji bioetycznej. Takich tematów jest dość dużo, ale poważniejszych problemów, które stanowiłyby zagrożenie dla całości projektu nie ma.
A jak na nowym wydziale odnajdują się studenci? Dla nich rozpoczęcie nauki na uczelni, która wcześniej nie prowadziła tego typu studiów, to też była duża niewiadoma.
Miałem już przyjemność prowadzić zajęcia z anatomii serca ze studentami w Laboratorium Sekcji Żywych Tkanek i muszę powiedzieć, że wygląda to świetnie. Widać olbrzymie zainteresowanie i wielką aktywność z ich strony, są też w dużym stopniu dobrze przygotowani do zajęć. Myślę, że sporym komfortem jest dla nich fakt, że uczą się w grupach 6-osobowych. Akurat prowadziliśmy zajęcia na pozyskanych preparatach, czyli w tym wypadku świńskich sercach. Każdy miał szansę ich dotknąć, zbadać, dokładnie obejrzeć od zewnątrz i od środka, preparować. Tego typu praktyczne doświadczenia bardzo pomogą studentom, gdy będą się uczyli do sesji z podręczników czy atlasów anatomicznych. Myślę, że podobnie jest na innych ćwiczeniach prowadzonych przez nauczycieli akademicki – lekarzy-praktyków, którzy przekazując wiedzę, popierają to olbrzymim bagażem swoich wieloletnich doświadczeń klinicznych.
To, o czym Pan mówi, obala przy okazji mit, jakoby na Politechnice studenci uczyli się wyłącznie na symulatorach.
Nie wiem, skąd wzięły się te pogłoski, ale to kosmiczne nieporozumienie, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Oczywiście jest część zajęć z anatomii, która będzie prowadzona na bardzo nowoczesnych wirtualnych stołach anatomicznych, gdzie dzięki najnowszej technologii można uczyć różnego rodzaju układów czy położenia narządów w sposób niezwykle ciekawy, ale to tylko fragment. Będziemy również uczyć anatomii w klasyczny sposób przeprowadzając sekcje zwłok.. Przy okazji dodam jednak, że na różnych uniwersytetach m.in. na Oksfordzie pojawiła się w ostatnim czasie tendencja rezygnacji z uczenia anatomii w sposób sekcyjny. Wynika to m.in. z różnego rodzaju problemów związanych z dostępnością ciał czy kwestiami etycznymi.
Obecnie na kierunku lekarskim uczy się 60 osób, ale patrząc na wyniki rekrutacji, możemy chyba założyć, że w przyszłym roku ten limit będzie wyższy.
Jest trochę za wcześnie, by o tym mówić. To, co wydarzyło się w czasie rekrutacji, jest jednak dla nas pewnego rodzaju podpowiedzią. O jedno miejsce starało się u nas aż 27 kandydatów i to ogromne zainteresowanie bardzo mile nas zaskoczyło. To pokazuje, że młodzi ludzie nam zaufali i uwierzyli w naszą wizję. My naprawdę chcemy uczyć poważnej medycyny i spełniamy wszystkie kryteria wynikające z przepisów ministerialnych. Nasz program nauki nie jest żadnym eksperymentem. Został przygotowany zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi standardami. Dodatkowo włączyliśmy do niego kilka ciekawych elementów związanych z nowoczesnymi technologiami medycznymi, bardziej praktycznym nauczaniem medycyny, ale też rozwojem kompetencji miękkich. Zwłaszcza na ten ostatni aspekt będziemy kładli duży nacisk. Chodzi tu przede wszystkim o naukę komunikacji pomiędzy przyszłym lekarzem, a pacjentem i jego rodziną oraz pomiędzy lekarzem, a pozostałym personelem medycznym. W przeszłości ten element był w kształceniu mocno zaniedbany, a dla lekarza umiejętność pracy w zespole jest często kluczowa. Jednocześnie umiejętność komunikowania się z pacjentem wpływa na proces diagnozy, leczenia i rehabilitacji. Lekarz, który potrafi skutecznie komunikować się z pacjentem sprawia, że jego napięcie i niepokój będą mniejsze.
W trakcie inauguracji prof. Arkadiusz Wójs, rektor PWr powiedział, że utworzenie Wydziału Medycznego to największy projekt uczelni w ostatnich kilku latach. Czuje Pan z tego powodu dodatkową presję?
Mobilizacja na wydziale już jest na najwyższym poziomie i będziemy robić wszystko, aby ten projekt się udał. Zależy nam, żeby władze uczelni, studenci, ale przede wszystkim pacjenci byli w przyszłości zadowoleni z tego, co robimy. Zainteresowanie ze strony władz cieszy, ale nie chodzi o to, żebyśmy byli jakoś szczególnie wyróżniani. Mamy być traktowani jak każdy z czternastu wydziałów Politechniki Wrocławskiej. Medycyna jest niezwykle ciekawą częścią naszego życia i z mojego punktu widzenia byłoby szkoda, gdybyśmy nie mogli jej uczyć w sposób interesujący i nowoczesny. Politechnika od wielu lat prowadzi wspólne badania z medykami, a teraz nawiązywanie takiej współpracy powinno się stać jeszcze łatwiejsze.